Summer vibe.

Tak w dwóch słowach opisałabym kawałek, od którego nie mogę się dzisiaj oderwać. I mimo, że idąc ulicami miasta stu mostów w mojej przydużej czapce, tęczowej dupatti i w ciepłym swetrze, czując krople deszczu na twarzy i przemakające tenisówki w głębi duszy wędrowałam po słonecznej Barcelonie, która marzy mi się niezmiennie od kilku lat.

 

 

Wypróbujcie sami! Jest coś magicznego w tej mieszance electro-popu z indie rockiem. Zresztą… Nie tylko w tym kawałku. Zafascynowana przesłuchałam resztę i nadal nie mogę wyjść ze zdumienia, że taka muzyka przemykała mi niezauważenie przed nosem. Zwłaszcza, że z tego co zdążyłam się dowiedzieć, to ich kawalek Foals był bardzo popularny bardzo dawno temu…

Nie znaczy to, że uważam iż cały ich dorobek jest świetny. Wszystkie elementy gdzieś się powtarzają – mamy fajny  upbeat, chwytliwe teksty i wrzuciłabym je do kategorii „zaklinacze słońca”. Fajnie posłuchać, ale nic z tego nie wynika.

 

 

Kalfornijscy bracia – Ryan i Taylor Lawhon tworzą muzykę od 2012, wcześniej znani  (nie)byli jako KO KO. (ko ko ko ko euro spoko, nie mieliby życia w Polsce ;p) To dzięki Foals wypłynęli na powierzchnię i zrobili takie zamieszanie, że produkcją ich nadchodzącej płyty zajął się Chris Zane, który współpracował wcześniej z Passion Pit (do którego Pacific Air jest wszędzie porównywany. Chris ma przewidywalny gust co do swoich gwiazdek ;)).

Przed nadchodzącą premierą krążka Stop Talking (11 czerwca) możemy posłuchać jeszcze jednego kawałka – Lose My Mind.

 

 

Nie pozostaje nic innego jak wyczekiwać płyty na Spotify i mieć nadzieję, że chłopcy czymś zaskoczą :)

PS

Fajną rzecz zauważyłam na Soundcloudzie – Pacific Air zremixowali mój ulubiony Paris Magic Mana po tym jak Magic Man zremixował ich Lose My Mind :)