Nie wiem jak u Was, ale u mnie przy sprzątaniu zawsze lecą największe hity ostatnich miesięcy. Przeklęte radiówki, które w aucie szybko przełączam lub żałuję, że się kończą i nie da rady ich zapętlić. Krótko mówiąc – muzyka przy której nie trzeba za dużo myśleć. W ramach takiej playlisty zapętlił mi się najnowszy hit Davida Guetty – Lovers On The Sun. Nie jestem pewna, czy powinnam się w ogóle do tego przyznawać aaaaaale, dzięki temu poznałam Sama Martina o którym chcę dzisiaj trochę więcej napisać (i serio mam nadzieję, że to ten sam bo w Internecie panuje małe zamieszanie jeśli chodzi o tego artystę ;)).

 

 

Otóż Sam (obojętnie czy ten Guettowy czy nie) okazał się uroczym gościem o przepięknym głosie i wciągającym dorobku muzycznym. Żeby sprawdzić, czy w ogóle warto sobie nim zawracać głowę puściłam pierwszy lepszy kawałek, który pojawił się obok wspomnianego wcześniej kawałka. Padło na This One Has Flown. 

 

 

Przyznam szczerze – zachwyciłam się. Lubię takie czyste, proste, nieprzekombinowane kawałki. Takie, jakie panowały w tamtych czasach. Momentalnie przypomniał mi się Oren Lavi i jego rewelacyjne Her Morning Elegance.  Poszukałam Sama na Spotify i przesłuchałam kolejne kawałki. Jest co lubić. Może nie jest to materiał na wieczne zapętlanie, ale do przesłuchania wieczorem nadaje się w sam raz. Zresztą.. Sprawdźcie sami :)

 

 

Dajcie znać co sądzicie! Jestem ciekawa czy taka muzyka Wam się spodoba :)