Uff.. po ciężkim tygodniu nareszcie mam chwilę na napisanie czegoś nowego. Nie to, żeby przez ostatnie kilka dni  przewinęło mi się wiele nowości, bo mimo iż zainstalowałam sobie w końcu Spotify na telefonie i przesłuchuję najróżniejsze playlisty to nic ciekawego się w nich nie pojawiło….

Za to dziś rano – objawienie. Oh, jak mi dobrze w tym momencie.

Deptford Goth to solowy projekt przystojnego pana z zdjęcia, brytyjczyka (of course) Daniela Woolhouse’a. Prawdopodobnie więcej o nim będziemy słyszeć już za dwa dni (18.03), kiedy wypuści pełnej długości album Life After Defo. Ajjj! Serio zżera mnie ciekawość :)

Gdzieś przeczytałam, że jego muzyka jest „dreamy”. Nie wiem jak to przetłumaczyć na polski, dlatego nie będę próbować. Ale faktycznie – elektroniczne dźwięki układają się w idealny soundtrack do marzeń sennych. Do tego całkiem ciekawe słowa, które idealnie współgrają z ścieżką melodyjną, mimo że potrafią zarówno sprawić że czuję się wspaniale i smutno. Znacie ten typ muzyki, co nie? The XX, James Vincent McMorrow czy nawet What Would You Do Bastille – piękna muzyka a jednocześnie potrafi przygnębić…

Ktoś mi ostatnio powiedział, że słucham za dużo smutnej muzyki. Ale kiedy ona jest jednocześnie taka pociągająca…

 

[UPDATE]

Płyta Life After Depo dostępna jest już na Spotify :)