Kontynuując moją zeszłoroczną wyliczankę 5 powodów, dla których warto było pojechać na Halfway Festiwal, postanowiłam podrzucić Wam kolejne siedem, które powinniście wziąć pod uwagę, planując tegoroczny sezon festiwalowy.

Powody te nazywają się: Acollective, Ane Brun, Destroyer, Eivør, ILYA, MAMMÚT, Julia Marcell ;) I z tego co wiem, to będzie ich nawet więcej niż siedem! ;)

Ale po kolei – tak jak wiecie, w zeszłym roku wróciłam całkowicie zakochana w festiwalu, który dobywa się w amfiteatrze Opery i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku. Muzyczna magia, której dam doznałam była jedyna w swoim rodzaju. Gdy tylko poznałam tegoroczne daty (24-26.06.2016) natychmiast zaklepałam sobie ten weekend w kalendarzu. Nie ma szans, żebym ominęła coś takiego. W zeszłym roku dzięki tej imprezie mogłam posłuchać na żywo debiutujących Vök, poznałam Sharon Van Etten i uroczą She Keeps Bees. Zakochałam się w The Antlers, których albumy studyjne kompletnie mnie nie przekonały, a muzyka na żywo sprawiła, że mój świat wywrócił się do góry nogami. Bawiłam się z Gabrielem Rosem i śmiałam się przez łzy przy muzyce Moddiego. Do tego posłuchałam jeszcze Maggie Bjorklund, Sister Wood, Garbanotas Bosistas, Williama Fitzsimmonsa, cudownej Oly. oraz naszych chłopaków z Jóga. I to wszystko w trzy dni! Tyle dobrej muzyki <3

Dlatego dzisiaj, rzucajcie co robicie i poznacie tegorocznych artystów. A warto ich znać, ponieważ tworzą muzykę, która jest czystą magią. Sprawdźcie sami!

Ane Brun

Mam szczerą nadzieję, że wszyscy ją już znacie. Pochodząca z Norwegii Ane to już legenda skandynawskiej sceny muzycznej. Ta 39 letnia singer songwriterka ma na swoim koncie sześć studyjnych albumów i to pewnie z tego ostatniego usłyszymy najwięcej materiału. Promujące ją You Lit My Fire szybko zyskało przychylne oceny. Cały krążek jest oczywiście dostępny na Spotify, tak jak i reszta jej dyskografii, z którą polecam się Wam zapoznać jeśli lubicie delikatne plumkanie gitary, przemieszane z dawką dobrego popu.

 

MAMMÚT

Na Halfwayu nie mogłoby zabraknąć islandzkiego akcentu i w tym roku, zawita do nas piątka młodych ludzi, którzy swoją muzyką czarują świat od prawie 13 lat! Mammut, bo o nich mowa, stoją gdzieś na pograniczu alternatywy i rocka, i jako nieliczni nadal nagrywają większość piosenek w swoim rodzimym języku. Trochę buntowniczy styl można przyrównać do Sugarcubes, ale sądzę, że zarówno fani Björk, jak i Sigur Rósa znajdą coś dla siebie. Na scenie podobno elektryzują swoją energią, więc liczę na dużo dobrej energii od tego kolektywu.

 

Eivør

Tę artystkę poznałam dopiero przy ogłaszaniu line-upu Halfwaya. Mimo, że na swoim koncie ma już kilkanaście albumów i udział w wielu projektach, nasze ścieżki nigdy się nie skrzyżowały. Gdy teraz słucham jej najnowszego materiału mam, krótko mówiąc, ciary. Niesamowita moc jej głosu, przemieszana z tajemniczością języka farerskiego i idealną dawką elektroniki sprawia, że to właśnie na jej koncert będę chyba czekać najbardziej. Wyspy Owcze od zawsze mnie fascynowały, muszę chyba bardziej przyjrzeć się ich muzyce! Więcej o tej artystce możecie przeczytać tutaj.

 

Acollective

Słuchając artystów, którzy wystąpią w tym roku na deskach amfiteatru w Białymstoku, mam wrażenie, że ta edycja będzie o wiele bardziej żywsza od poprzedniej. Jednym z zespołów, od którego liczę na porządną dawkę energii jest Acollective, kolejnej nowości na mojej liście. Każdy kolejny kawałek, który przesłuchuję od nich coraz bardziej mnie w nich rozkochuje. Zaczęło się od spokojnego Happiest of All Memorial Daysktóre w jakiś dziwny sposób przypomniało mi o istnieniu Astronautalis i Bloc Party (co siedzi w mojej głowie to ja sama nie wiem). Nie potrafię ich włożyć do konkretnej szufladki gatunkowej, co chyba bardzo dobrze o nich świadczy. Co ciekawe, zespół pochodzi nie ze Skandynawii ale… Izraela. Czyżby Halfway’owy wiatr wiał w trochę inną stronę w tym roku?

 

Destroyer

Kolejny podmuch wiatru spoza Europy – Destroyer, czyli pochodzący z Vancouveru zespół, któremu lideruje Dan Bejar. Tutaj z kolei pierwsze skojarzenie miałam z… Counting Crows (pamięta ktoś ich? ;)).  Mając na swoim koncie 11 krążków, jestem pewna, że będziemy mogli liczyć na porządną dawkę indie rocka, czyli po raz kolejny na trochę bardziej żywe dźwięki ;).

 

IYLA

Brytyjskie duo IYLA, złożone z Joanny Swan i Nicka Pullina jest dla mnie jeszcze zagadką. Na codzień nie słucham takiej muzyki, więc poznanie ich pozostawię sobie pewnie do samego festiwalu. Podobno tworzą muzykę z pogranicza downtempo z trip hopem i elektroniką. Czuje, że mogą nas mocno zaskoczyć.

 

JUlia Marcell

Na koniec zostawiłam sobie naszą polską perełkę w dotychczasowym line-upie czyli Julię Marcell. Muszę się Wam przyznać, że będzie to mój pierwszy koncert, na którym ją zobaczę. I mimo, że w pierwszym momencie pomyślałam, że jak to „Julia i Halfway?” to po ponownym przesłuchaniu jej piosenek, domyślam się, dlaczego została zaproszona i jestem pewna, że nas zaczaruje.

 

I jak, widzimy się w czerwcu na Halfway Festiwal? :) Pamiętajcie, że line up będzie jeszcze uzupełniany, więc do tych siedmiu powodów dołączy pewnie jeszcze kilka ;)