Krople deszczu uderzają o policzki, spływają po włosach, przenikają do butów. Wnikają w trawę, w której mienią się pierwsze żółte i fioletowe krokusy. Parkowe ścieżki wypełniają się kałużami, w które tak bardzo lubiłam skakać będąc dzieckiem. Zaczynam rozumieć powracającą modę na kalosze – zapewne trafiają do tych, którzy potrafią w sobie odnaleźć małe dziecko ;) (po napisaniu tego zdania spędziłam 1,5 godziny szukając kaloszy idealnych ;D).

Ale kto by się przejmował deszczem – w końcu ten wiosenny należy do najprzyjemniejszych a i Karolina nam to przepowiedziała… Dlatego nie siedźcie w domu – wyjdźcie i poskaczcie po kałużach. A w słuchawkach niech Wam zaśpiewają chłopcy grający na gitarach…

 

kałuże