To była jedna z bardziej spontanicznych rzeczy jaką ostatnio zrobiłam. Przeglądając rano wydarzenia na fejsie zauważyłam koncert „Brodka i Zalewski na zakończenie wrocławskiego sezonu muzycznego!” w ramach WrocLove Fest 2014 a w nim osobę oferującą bilet po cenie z przedsprzedaży. Decyzja poszła impulsem i muszę Wam polecić tę metodę! ;) Koncert okazał się rewelacyjny, z tym że wystrzegajcie się takich 4,5 godzinnych maratonów muzycznych gdy poprzedni dzień zaczęliście od basen, następnie zjeździliście pół Wrocławia na rowerze by zakończyć setem Insanity na dobranoc. W połowie koncertu myślałam że usiądę na środku i przestanie mnie obchodzić to, że sala jest zapchana do tego stopnia, że mnie zdepczą xD Ale okej, wracamy do muzyki!

[Zdjęcia jak zwykle w piekarnikowatej jakości mojego supertelefonu <3]
AGYNESS B. MARRY
Zaczęło się od młodego zespołu, o którym nigdy wcześniej nie słyszałam i który zaliczyłabym do licealnej, garażowej muzyki. Jest pasja, jest energia, brakuje za to mocnego konceptu i doszlifowania muzycznego. Jednak całość bardzo przyjemnie się słuchało i jestem pewna, że wersja studyjna niektórych piosenek z łatwością będzie się zapętlać ;)

 

 

Dwa inne kawałki znajdziecie na ich Soundcloud.

 

 

INSTYTUT
Dlaczego ja ich wcześniej nie słuchałam?! Nazwa gdzieś mi już przemykała, prawdopodobnie nawet słyszałam kawałek lub dwa ale nigdy bliżej się nie poznaliśmy. Wrzucona na głęboką wodę pokochałam ich z miejsca. Ogień, coś zaczęło się ruszać na tym koncercie. Masa dobrych dźwięków, świetny wokal i teksty.

 

 

 

KRZYSZTOF ZALEWSKI

 

 

Po pierwsze to ten gość musi przestać tak dobrze wyglądać bo nie wiedziałam na czym się skupić i mój mózg automatycznie przestawiał się na obraz, dopiero po jakimś czasie dopuszczając do siebie dźwięk ;D Serio, jeśli byłabym w gimnazjum/liceum to dorwałabym Jego plakat i powiesiła na honorowym miejscu w moim pokoju. Prawie ideał ;D Aaaale wracając do tematu… Ekhm… #sorryjestemdziewczyną ;) Muzyka! Ah tak!

 

 

MUZYKA <3
Jaki On ma WOKAL.

 

 

 

To co słyszałam na płycie to jedno. To co zaśpiewał to.. to samo albo i jeszcze lepsze ;) Nie często się zdarza by wokalista śpiewał na scenie równie dobrze co w studiu. Większość nadrabia scenicznością, efektami, kontaktem z publicznością. Krzysiek z drugiej strony dał nam wszystko – popis najlepszego wokalu, ekspresji, mimiki ;) i momentami miałam wrażenie że biorę udział w jakimś na prawdę rewelacyjnym przeglądzie piosenki aktorskiej (komplement!). Chłopak ma doszlifowany wokal w każdym calu. Byłam oczarowana. Nadal jestem. Wiem, że nie przepuszczę już ani jednego Jego koncertu. A to jest rekomendacja najwyższego stopnia ;)

 

Na bis dostaliśmy autorską piosenkę pdt „Monika Brodka” ;)

 

 

 

BRODKA
W Brodce najlepsze było chyba to, że Krzysiek grał z nią na instrumentach i robił chórki ;) A serio to była MOC. Mimo iż Moniki nigdy jakoś zawzięcie nie słuchałam i tak na dobrą sprawę przed samym jej występem potrafiłam nazwać tylko dwa jej kawałki to widziałam po publice, że przyszli DLA NIEJ. Dziewczyna wzięła klub we władanie, rozpoczęło się szaleństwo, skakanie, klaskanie, krzyczenie, śpiewanie, jeden wielki szał ciał ;). Czyli to, czego się oczekuje po koncertach gwiazd większego formatu ;)

 

Koncert był częścią trasy „Brodka XS” (piszę z pamięci ;)), w której niektóre kawałki są wykonywane przy użyciu mniejszych instrumentów co dało efekt WOW ;) Zwłaszcza dla mnie, gdy niektóre piosenki zaczepiały o folkową nutę z mocnym elektronicznym akcentem ;)

 

Najgorszym elementem tej części koncertu było to, że… padł mi telefon ;) I to dokładnie w momencie gdy wyszli na scenę. #życie

 

 
PODSUMOWUJĄC
Ostatni koncert w sezonie był ŚWIETNY :)

Gorąco polecam:
a) spontaniczne chodzenie na koncerty!
b) WrocLove Fest
c) koncerty Zalewskiego <3
d) ładowanie telefonu przed koncertami ;)
To na jakim koncercie teraz się widzimy?