Po napisaniu piątego posta przez ostatnie dwa dni (1,2,3,4,5), postanowiłam nagrodzić się bezmyślnym wiosłowaniem w dół fejsbuka. Wśród wszystkich postów o #czarnyprotest i zdjęciami z aktualnych imprez, na których najwidoczniej bywają wszyscy moi rówieśnicy, wpadł mi w oko koncert. Swiernalis zabrzmiało obco, a zdjęcie okładkowe uruchomiło w mojej głowie alarm pdt. „nie oceniaj ksiażki po okładce, ale jak on śpiewa tak jak wygląda i się nazywa, to powinno być dobrze”. Resztkami sił wpadłam na youtuba, odpychając od siebie myśl, że więcej nowej muzyki w siebie nie wepchnę (bo nie wiem jak udało mi się wchłonąć Bon Ivera, BANKS, Francis and the Lights, Reginę Spektor, Lewisa Del Mar, Cobiego i Phantogram). Okazało się, że mój wewnętrzny radar się nie pomylił. Dlatego niespodzianka – dzisiaj będzie o polskiej muzyce!

Kryjący się pod pseudonimem Swiernalis, Paweł Świernalis, zadebiutował pod koniec czerwca singlem Sierść. I powiem Wam, że cieszę się, że wtedy do mnie ten kawałek nie trafił. Za bardzo przypomniał mi Happysad. A że do nich mam bardzo mieszane uczucia, to wiem, że Sierść by nie nie kupiła. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda z Dzikimi Palmami, których teledysk miał niedawno premierę. Tutaj bliżej mu już do… Fisza. Biegnij dalej sam idealnie weszło na youtubie po singlu Swiernalisa.

Chodźmy tam, gdzie łatwiej żyć.

Chodźmy, chociaż przy takiej muzyce łatwiej się żyje nawet w obecnej rzeczywistości. Nowy nabytek Kayaxu (Rojek, Brodka, Patrick The Pan) mimo, że przepełniony po brzegi smutkiem, jest miłym zaskoczeniem. Po ostatnich próbach zrozumienia nowej polskiej muzyki, nareszcie znalazłam coś, co nie odrzuciło mnie samymi tekstami. Jestem ogromnie ciekawa, jak materiał z debiutanckiego krążka zaprezentuje się na żywo. Wolałabym co prawda usłyszeć go w jakimś pubie, niż sali koncertowej, bo muzyka z DRAUMY idealnie nadaje się na tło do barowych rozmów, jednak wierzę, że Paweł nas oczaruje.  Póki co zachwycam się tym co słyszę na Spotify, a co podobno swoje ostateczne kształty nabyło w studiu nagraniowym, ukrytym w pewnej z łódzkich piwnic za pomocą Pawła Cieślaka.


Paweł, przed podpisaniem kontraktu, tworzył pod pseudonimem Lord & the Liar (to też mi uciekło, #złablogerka). Jeśli 10 kawałków z debiutanckiego krążka Swiernalis pozostawi pustkę, możecie spróbować ją zapełnić wcześniejszą twórczością.

Zostawiam Was z tymi wszystkimi linkami, klipami i informacją o tym, że jeśli polubicie te dźwięki, to Swiernalis jest właśnie w trasie koncertowej, a dokładne daty i miejsca znajdziecie pewnie na jego Facebooku. Ja zapraszam do Wrocławia, pojawię się na pewno.