Jeeeest! Nareszcie!Debiutancki album Daughter, na który tak długo czekałam. Ah.
Póki co przesłuchuję kolejny w trakcie czytania, ale jest tak jak powinno być „doterowo”. Wszystkie te nowe kawałki, w takiej ilości wydają się być calkiem miłym prezentem na pierwszy dzień wiosny <Zerka na zegarek czy zdąży opublikować post zanim zacznie się drugi dzień wiosny. Zdąży.> :) I tak. Wiem, ,że premiera była kilka dni temu, ale ja żyję ostatnio we własnej czasoprzestrzeni :)

Ogólnie jest trochę smutno, trochę zbyt poważnie, trochę zbyt monotonnie jak na mój gust, ale jest PIĘKNIE. Ten głos i te dźwięki działają jak relaksujący masaż na rozpędzone myśli. W końcu udało mi się napisać nowy post w środku tygodnia – to coś znaczy :)

Na myśl przychodzi mi porównanie z spokojniejszym i bardziej stonowanym Florence. Brakuje mi tego uderzenia, które zapewnia Florentnka. Płytę pod tym względem ratuje Human, które rozbudza w idealnym, środkowym momencie płyty. Do tego jeszcze Amsterdam, mój ulubiony kawałek jak na razie (ale trzeba wziąć na mnie poprawkę, bo lubię chyba wszystko co nosi nazwę tego wspaniałego miasta :))

Jak na debiut Daughter zostawiło sobie miejsce do pójścia w jakimkolwiek kierunku i tworzenia kolejnych pięknych kawałków. Może kiedyś jeszcze zaszaleją i będziemy tańczyć nie tylko do ich remixów. Kto wie :)

Całej płyty można oczywiście przesłuchać na Spotify (w którym btw całkowicie się zakochałam)

Na deser coś niesamowitego – prosto z BBC Studio, jeszcze cieplutki mash-up Perth (Bon Iver) i Ready For The Floor (Hot Chip).