Od jakiegoś czasu zaczęłam marudzić, że we Wrocławiu mało się dzieje. Więksi artyści omijają nasze miasto szerokim łukiem, chyba że akurat mają gdzieś po drodze, mniejsi nie grają takiej muzyki, którą bym się interesowała. Jako, że jedną z moich ulubionych życiowych zasad jest odnajdywanie dobrych stron każdej sytuacji postanowiłam spojrzeć na to co dzieje się w moim mieście z innej strony. Co odkryłam? Że praktycznie codziennie odbywają się tu koncerty dobrych, polskich artystów. Dobra okazja by nadgonić z tym co dzieje się na naszym podwórku? A żebyście wiedzieli, że tak! ;)

Postawnowiłam przyjrzeć się temu co dzieje się u nas i wybrać się kilka razy w miesiącu posłuchać co tworzą nasi artyści. Ostatnio miałam przyjemność poznać Marcelinę, o której słyszałam tylko dzięki KarmeLove, po którym chyba nigdy bym się nie zdecydowała na Jej koncert. A jednak jakimś zrządzeniem losu wylądowałam w Starym Klasztorze patrząc jak ta niesamowita dziewczyna podbija serca publiki ogromną energią, pozytywnym nastawieniem i urokliwymi sucharkami rzucanymi w przerwach między śpiewaniem ;) Zakochałam się z miejsca.

 

Marcelina rozpala Wrocław! #muzyka #koncert #staryklasztor #WrocLove

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Kasia (@zapetlona)


W środę, w tym samym miejscu występuje Natalia Przybysz, która będzie promować swój najnowszy album Prąd. Muszę przyznać, że Natalia do tej pory kojarzyła mi sie jedynie z brzmieniami Sistars. Gdy puściłam sobie pierwszą lepszą piosenkę ze Spotify – Miód z jednej strony polubiłam muzykę, z drugiej miałam efekt wtf jeśli chodzi o tekst ;). Że co Oooona śpiewa? Cooo? Hahaha, byłam ciekawa co będzie dalej. Puściłam całą nową płytę i tym razem mam efekt wow. Pełne zadowolenie z dźwięków. Prosta, nieprzekombinowana muzyka z pogranicza rocku, soulu, bluesa. Ciekawe teksty i ten charekterystyczny wokal. Wszystko to przekonuje mnie by pojawić się w najbliższą środę na jej wrocławskim koncercie (tu wydarzenie, tu bilety a na moim fb będzie można zgarnąć bilety ;)).

Słuchając ten krążek po prostu odpoczęłam. Może to nastrój w jakim jestem, może dzień, a może właśnie ta muzyka – szybkie kawałki, przeplatają się z wolniejszymi. Niektóre linijki wpadają w ucho, inne po prostu krążą w powietrzu nie przeszkadzając w codzienności. Style zręcznie się przeplatają i o ile na codzień nie słucham rocka, tak przy tej płycie kilka razy zawirowałam w rytm dźwięków ;) Żeby napisać coś konkretnego musiałabym chbya ochłonąć, ale nie będę Was tu dłużej trzymać ;)

Jestem ciekawa co Wy sądzicie o tej płycie?
Oraaaz jakich polskich, rozpoznawalnych już artystów moglibyście mi polecić do nadgonienia? Małymi krokami może uda mi się znaleźć jakiś ulubieńców wśród naszych wykonawców…. ;)